Gwałtowne skoki cenowe, lekkie i chwilowe stabilizacje, a przede wszystkim ogromny ubytek pracowników. Mijający rok dał się mocno we znaki całej branży budowlanej. Pracy w tym roku nie brakowało, a wzrosty kosztów mniej uciążliwe niż rok wcześniej. Jednak to braki kadrowe były kluczowym problemem większości firm – mówią eksperci z naszego stowarzyszenia i zapowiadają, że nadchodzący rok może być bardzo podobny.
W tym roku firmy zrzeszone w naszym stowarzyszeniu nie narzekały na brak zleceń. A i pierwsza połowa przyszłego roku wydaje się być pełna w zlecenia. Skoki cenowe też nie są już tak problematyczne dla firm, bo w tym roku coraz częściej pojawiały się okresy stabilizacji, a wahnięcia nie były duże. Największym problemem pozostaje brak wykwalifikowanych pracowników, który z pewnością pojawi się i w przyszłym roku.
Tegoroczna inflacja dogoniła także branże budowlaną, przez co przez większość roku ceny materiałów budowlanych rosły, mimo okresowych stabilizacji, zatrzymując się na poziomie nie widzianym od początku wojny w Ukrainie. Te jednak nie oznaczają ogromnych spadków na horyzoncie, bo coraz częściej płyną sygnały o wstrzymywaniu produkcji wybranych materiałów budowlanych, co jest efektem wzrostu cen energii. Już teraz producenci niektórych materiałów, jak styropian czy wełna mineralna, której cena w przyszłym roku może skoczyć nawet do 500 zł za metr sześcienny. Zapowiadane podwyżki chemii budowlanej zatrzymają się zapewne w okolicach 17%.
Największym problemem tego roku był ogromny ubytek pracowników. Według danych Stowarzyszenia Wykonawców Elewacji branża budowlana od początku roku straciła nawet 40% zatrudnionych, wliczając w to wybuch wojny w Ukrainie, zmianę zawodu czy decyzje o wyjeździe na zachód do Niemiec, Holandii czy Kanady. I to koszty zatrudnienia będą najwyższe także w przyszłym roku. Bo już teraz wynagrodzenie skoczyło o 10-15 zł na metrze kwadratowym i dalsza presja na wynagrodzenia wywołana inflacją jest oczywista. Przy braku wyspecjalizowanych fachowców to wysokie stawki są zachętą przy zatrudnieniu.
Przyszły rok to dalszy brak wystarczającej liczby pracowników i kolejne podwyżki stawek wynagrodzenia. Budowlańcy należą do grup zawodowych stale i najbardziej narażonych na działanie czynników niebezpiecznych i szkodliwych. A ich brak to duży problem systemowy, który jest efektem dawnej likwidacji zawodówek. I nic nie zapowiada by ta sytuacja miała się zmienić w kolejnych latach.
Przyszły rok prawdopodobnie będzie podobny do tego. Branżę znów czekają wzrosty cen, a większym problemem może być dostępność niektórych materiałów. Charakterystyczne będzie też znaczne zróżnicowanie stawek w województwach, zbliżone do obecnego.
Branża budowlana z pewnością patrzy na sytuację związaną ze środkami z Krajowego Plan Odbudowy oraz wojnę w Ukrainie, bo zakończenie tego konfliktu i odbudowa kraju będą wielką szansą dla polskiej branży budowlanej na odbicie się.